Wzgórza Trzebnickie na Wigilię
22/12/2016
W Wigilię staram się otwierać wina, które nie tylko dobrze sprawdzą się z karpiem i kapustą z grzybami, ale zagwarantują dodatkowy zastrzyk emocji.
W zeszłym roku był to riesling od Andrzeja Greszty z Mozeli. W tym roku przyjdzie pora na Rieslinga 2015 z Winnic Wzgórz Trzebnickich. To wino, które znam chyba najlepiej spośród wszystkich prymusów na polskim podwórku. Degustuję je regularnie od czterech roczników i za każdym razem zaskakuje mnie niezwykłą plastycznością. Każdy rocznik wiernie odzwierciedla warunki pogodowe danego roku, trzymając przy tym równy, wysoki poziom. Rocznik 2015 spróbowałem po raz pierwszy parę miesięcy temu, chwilę po zabutelkowaniu. Zaskoczył mnie bujnym owocem i perfumowanym nosem, który balansował gdzieś pomiędzy typowymi nutami rieslinga i gewürztraminera. Bardzo mnie ciekawi, jak zmienił się przez te parę miesięcy, ale jedno jest pewne: do pierogów z kapustą i karpia spisze się co najmniej dobrze.
Dlaczego to akurat wino? Co to za zastrzyk emocji? Po pierwsze, bardzo szanuję upór Rafała Wesołowskiego, który konsekwentnie stawia na viniferę. Po, drugie, winnica, w której powstało to wino, znajduje się niecałe pół godziny drogi od mojego domu, toteż odczuwam z nim więź, by tak rzec, terroirystyczną. Po trzecie, ten riesling w połączeniu z karpiem stanowi najwdzięczniejszą bodaj w Polsce parę dobraną z klucza geograficznego (dla niewtajemniczonych: najlepszy w Polsce karp królewski pochodzi z Doliny Baryczy, która sąsiaduje ze Wzgórzami Trzebnickimi). Po czwarte, to wino polskie, a to w święta gwarantuje z definicji dodatkowy dreszczyk emocji. Po piąte, będę miał pretekst, by przy wigilijnym stole nie pozbawiać moich bliskich tej niewątpliwej przyjemności, jaką jest słuchanie moich monologów o winie.
Ale riesling to niejedyne wino Wzgórz Trzebnickich, które sprawdzi się na świątecznym stole. Do dań wigilijnych przetestowałem już Pinot Gris 2015 i Pinot Noir 2015. To pierwsze najlepiej pokazuje, jak ciepłym rocznikiem był 2015. Pachnie przejrzałym jabłkiem, gruszką i ananasem. W ustach ma sporo cukru, ale jest też balans, sprężystość, mineralność i dokładnie tyle ciała, ile trzeba na wigilijnym stole. Przy spotkaniu ze smażonym karpiem przydałoby się trochę więcej kwasowości, ale jeśli lubicie karpia po żydowsku, to wskazówka słodyczy powinna być na idealnie dobranym poziomie. Pięknie za to błyszczy to wino w połączeniu z pierogami z grzybami i kapustą.
Jeszcze ciekawiej wypada Pinot Noir 2015. To wino solo nie zachwyca przy pierwszym kontakcie. Aromat przywodzi trochę na myśl pinoty morawskie. Jest w nim wiśnia, truskawka, ziemia, szypułki i trochę galaretki. Usta są lekkie, mocno naznaczone słodkim owocem i zaskakująco wyraźnym garbnikiem. Brakuje trochę kwasowości, która byłaby kropką nad “i”. Takie sprawia wrażenie na pierwszy dzień. Na drugi – o dziwo – nabiera charakteru. Nagle wszystkie elementy zaczynają współgrać, a kwasowość wychodzi z cienia. Ten pinot – odwrotnie niż poprzednik – nie zachwycił przy spotkaniu z pierogami (trochę przeszkodził garbnik), za to ze smażonym karpiem pokazał, że warto tę wigilijnym klasykę podlać lekkim, czerwonym winem. Podobne towarzystwo lubią najwyraźniej uszka w barszczu, które też świetnie z nim zagrały.
Spróbowałem jeszcze Regenta z tego samego rocznika. Bóg mi świadkiem, że nie jestem fanem tego szczepu, ale to wino wypiłem z dużą przyjemnością. Buraczana nutka, na którą mam alergię, jest tu skrzętnie przykryta ładnym, jeżynowo-porzeczkowym aromatem. W ogóle wino jest bardzo kulturalnie skrojone, nie brak mu kwasowości, ani przyjemnej, łagodnej taniny. Może nie nada się na Wigilię, ale już do świątecznej kaczki – czemu nie.
Cokolwiek będzie stało u Was na świątecznym stole – wino czy kompot z suszu, chardonnay z Biedronki czy biodynamiczny riesling z Nahe – życzę Wam Świąt co najmniej tak udanych jak rocznik 2015. A jeśli jednak postawicie na wino polskie, które dobrze łączy się z polskim jedzeniem i polskimi kolędami, pamiętajcie w tym spiętrzeniu polskości, że mamy też piękny polski zwyczaj zostawiania przy stole wolnego miejsca dla obcych. Jeśli za coś wypiję w te Święta, to za to, żeby miał się dobrze nie tylko w roli etnograficznej ciekawostki.
Wina dostałem do degustacji od producenta. Kupicie je m.in. we wrocławskiej Winnicy na Solnym i OK Wine Barze, poznańskim SPOT, łódzkim Klubie Wino i krakowskim Soccaggio, a w Warszawie – w Nolicie i Alewino.