Riesling po piemoncku
6/09/2015
Zastanawialiście się kiedyś, skąd wzięła się nazwa Włochy? Prawie cała Europa nazywa Włochy Italią, a my uparcie tkwimy przy rodzimym wariancie. Czy na pewno rodzimym? I co z tym wszystkim ma wspólnego wino?
Wszystko zaczęło się od starożytnego, celtyckiego plemienia Wolków. Jego nazwa wzięła początek od germańskiego słowa Walch, które znaczyło tyle, co obcy. Jako, że Celtowie z czasem się latynizowali, tym określeniem dostało się rykoszetem wszystkim ludom romańskim. Walch pobrzmiewa jeszcze w niemieckim słowie welsch, którym ciągle określa się w Szwajcarii i Południowym Tyrolu ludzi mówiących po włosku lub retoromańsku. Słowo to usłyszymy dzisiaj także w niemieckim wariancie nazwy szczepu graševina czyli welschriesling. Co ciekawe, od Walch wzięła także początek Walia.
Od tego słowa pochodzą także słowiańskie słowa Wołch i Wlach, które dały początek Włochom i Wołoszczyznie. O ile w językach germańskich Walch jest w odwrocie, o tyle w polskim okazało się na tyle trwałe, że jako jedni z nielicznych w Europie posiadamy oryginalną nazwę Italii.
Na Morawach po mówiących w łacinie pasterzach pozostała jeszcze nazwa Valašsko, czyli Morawska Wołoszczyzna. Słoweńcy ciągle nazywają Włochów nieco obraźliwym określeniem Lah, które ma podobną etymologię i które dało początek lokalnej nazwie welshrieslinga: laški rizling. Od Słowian germańskie określenie obcego zapożyczyli także Węgrzy, co wrażliwe ucho usłyszy jeszcze jeszcze w nazwie olaszrizling.
Welschriesling oraz jego słowiańskie i węgierskie warianty mogły zatem oznaczać kiedyś tyle, co riesling obcy i włoski jednocześnie. Włosi oczywiście nie pozostali dłużni i do swojej nazwy rieslinga (tego niemieckiego) dodali określnik renano, czyli reński. Nie znaczy to oczywiście, że traktują welshrieslinga jako rodzimą odmianę; powszechnie wiadomo, że ten szczep dość późno przywędrował zza Adriatyku. Jest go tam za to dzisiaj więcej (ponad 2000 ha) niż rieslinga (ponad 600 ha).
Niektórzy mogą być zaskoczeni, że ten drugi w ogóle we Włoszech występuje. I to nie tylko w regionach niemieckojęzycznych, ale także w samym sercu włoskiego winiarstwa – Piemoncie. W Langhe, gdzie prawie każdy kawałek ziemi można by z sukcesem obsadzić nebbiolo, niektórzy robią nawet z rieslinga wina odmianowe. Jednym z takich ekscentryków jest G.D. Vajra, o którym całkiem niedawno pisał Nasz Świat Win.
G.D. Vajra Langhe Riesling Pètracine z pewnością ma coś z ekscentryka. Aromat jest intrygujący, mineralno-anyżowy, z czasem dochodzą do niego cytrusy i morela. Kwasowość trzyma się dobrze, jest tu trochę pikanterii, akcenty przypraw, bardzo dyskretna słodycz i anyżowy finisz. Otworzyłem to wino zaraz po powrocie z Indii i miałem wrażenie, że świetnie rozumiałoby się z tamtejszą ostrą kuchnią.
Tak różni się od rieslingów, jakie znamy z Niemiec czy Austrii, że wyrażenie włoski z całym jego etymologicznym bagażem będzie tu podwójnie na miejscu.
Kupiłem go w sklepie internetowym Salute. W trwającej właśnie promocji do dostania za 71 zł.