Rousillon w żółto-czerwonych kolorach
5/05/2015
Granica między Francją a Hiszpanią jest jedną z najstarszych w Europie – ma już ponad 350 lat. A jednak pomimo tak długiego czasu nie udało się zupełnie podzielić przygranicznych regionów w sensie kulturowym. Ani winiarskim.
Rozdzieleni pomiędzy Francją a Hiszpanią Katalończycy ani myślą rezygnować ze swej odrębności, uparcie pielęgnując wspólne dziedzictwo, co przejawia się nie tylko w języku, ale także we fladze. Żółto-czerwone barwy to nie tylko katalońska senyera, ale także barwy paru południowofrancuskich regionów, w tym tego najbardziej kojarzonego z aragońską przeszłością – Rousillon.
Na arenie politycznej można tam znaleźć odłam rządzącej Katalonią partii CiU, a w winnicach katalońskie odmiany. Jedną z nich jest macabeo (tożsama z viurą), o której zwykliśmy myśleć jak o niewiele znaczących składniku cavy. Ale macabeo wyrywa się dzisiaj do win jednoszczepowych. Nie tylko w Katalonii, ale także po drugiej stronie Pirenejów.
Jednym z najbardziej u nas znanych przykładów jest Clot de l’Origine L’Original od oryginalnego – a jakże! – producenta Marca Barriota z Maury na północy regionu. Sróbowałem tego wina (rocznik 2013) i mogę tylko podpisać się pod pochlebnymi recenzjami poprzedników. To wino z 70-letnich krzewów, które macerowało na skórkach dwa tygodnie, a więc nie na tyle długo, by stać się winem pomarańczowym pełną gębą. Mamy tu raczej głęboką żółć. Nos wabi łagodnym aromatem kwiatów, brzoskwini i suszonych owoców, a usta są na tyle smaczne, że łatwo zapomina się o biodynamicznej uprawie, taninach, utlenieniu i całej recenzeckiej terminologii. Pije się je jak z nut i ciągle chce więcej, najlepiej z jedzeniem.
Może podobać się jego lekkość, która jest znakiem rozpoznawczym Bariotta. Jego celem jest robienie w Rousillon win na miarę Burgundii, co w regionie znanym z masywnych lub wzmacnianych win może brzmieć zaskakująco. Ale Rousillon się zmienia. Sporo tam eksperymentów z winami naturalnymi, sporo poszukiwań nowej tożsamości. Jak widać po etykiecie L’Original, przybierają one także graficzny wyraz.
Wina Clot d’Origine sprowadza do Polski importer Wini z Radomia, który ma swojej ofercie niemal tak samo smaczne Clot de l’Origine Côtes du Roussillon Soif de Plaisir 2012 (carignan, syrah). Także wciąga, a do tego jest soczyste, z fajną taniną i zmysłowym aromatem porzeczki, jeżyny, ziół i sosnowego lasu. Poprzednie roczniki nie były ponoć wolne od nut oborowych, ale tu jest zaskakująco czysto i schludnie.
Obydwu win próbowałem na degustacji Wini we wrocławskich Winach i Specjałach. Przy okazji dowiedziałem się, że Barriot zaprzągł do zbiorów osła, a certfikację organiczną wymusiła na nim trzeźwo myśląca żona. Sam ponoć podchodzi do uprawy biodynamicznej, którą stosuje, bez ideologicznego zacięcia. Wystarczy rzut oka na etykietę z jego podobizną i łyk jego win, by domyślić się, że przybył do Rousillon nie ze względu na naturalistyczny boom, ani tym bardziej katalońską historię. Wydaje się być po prostu niezłym smakoszem.
Degustowałem na zaproszenie organizatora.