Migawki na koniec roku: Austria


27/12/2015

Rower to najlepszy sposób przemieszczania się, jaki wynalazła ludzkość. Między innymi dlatego, że pozwala złapać i przechować w pamięci setki mniej i bardziej prozaicznych obrazów.

Pisałem jakiś czas temu o rowerowych wypadach, od których zaczęła się moja przygoda z winem. Zdarza mi się dzisiaj, że zupełnie bez powodu przypomni mi się jakieś drzewo, które minąłem wtedy na Słowacji, wiejski sklepik na głębokiej węgierskiej prowincji, albo leśna dróżka gdzieś nad Renem, którą pedałowałem kilkanaście lat temu. Nie mam pojęcia, dlaczego czepiają się mnie te, a nie inne obrazy, ale wiem, że za jakiś czas pojawią się kolejne. Zupełnie jakby w mózgu istniała ciemnia, która z dużym opóźnieniem, ale taśmowo wywołuje wyrwane z kontekstu zdjęcia.

WachauNa rowerze ciągle jest się gdzieś “pomiędzy”. Cel nie jest tak istotny, jak wtedy, kiedy jedzie się samochodem, i nie mąci obrazów, które nasuwają się po drodze. Stóg siana, wiadukt, komin – wszystko przetacza się przed spojrzeniem na równych prawach i ma te same, jeśli nie większe szanse na przetrwanie w zakamarkach pamięci.

Zakola Dunaju

W tym roku sporo takich obrazów nazbierałem w Austrii. Najmocniej utkwiły mi w głowie równiny powstałe w miejscach, w których Dunaj wycofał się na dalsze pozycje. Po jednej stronie zakola rzeki, po drugiej majestatyczne zbocza, a gdzie okiem sięgnąć zieleń winorośli.

WeissenkirchenGdzieś pomiędzy Dürnstein a Weissenkirchen, gdzie ciężko spotkać żywą duszę, ciągnie się przez jakieś 3 km taka właśnie równina. Przez jej środek, pomiędzy winnicami, biegnie długa ścieżka rowerowa. Cisza, zieleń i wzgórza, które chronią tę nieckę, sprawiają, że można poczuć to, co Bobkowski, kiedy pedałował nad Garonną, a więc “mieć wszystko absolutnie gdzieś”. Warto zaopatrzyć się w Wachau w rower tylko po to, żeby przejechać te parę kilometrów.

Architektura

W pamięci zostały mi też bryły siedzib topowych producentów. Pisałem już o pięknym domu Hirtzbergera i Loisium, ale największe wrażenie robi chyba futurystyczny kształt siedziby F.X. Pichlera. Wygląda z daleka jak obiekt kosmiczny, który wylądował wśród winorośli.

FX PichlerŁadnie prezentuje się także siedziba Domäne Wachau.

Domane WachauZ daleka duże wrażenie robi też siedziba Freda Loimera z Langenlois, ale z bliska trochę rozczarowuje brakiem detali.

Loimer WeingutNikolaihof

O chwili, kiedy odpoczywałem po całym dniu pedałowania pod starą lipą na dziedzińcu Nikolaihof, już wspominałem. O tym kultowym miejscu ciężko zapomnieć. Najpierw był tu rzymski fort, później wczesnochrześcijańska bazylika, następnie filia klasztoru św. Mikołaja w Passau. Od lat siedemdziesiątych mieści się tu pierwsza na świecie winnica biodynamiczna. Oprowadził mnie po niej właściciel, Nikolaus Saahs. Duże wrażenia robią rzymskie wnętrza, w tym wytarte schody sprzed dwóch tysięcy lat i piwnice, a także ogromne dębowe tanki, w których dojrzewają długowieczne rieslingi.

NikolaihofNic jednak nie równa się z kolacją na dziedzińcu, pod ponad stuletnią lipą. Jedzenie, które tam dają (przyrządza je Polak) jest obłędne. Fantastyczne są też niepodobne do czegokolwiek wina, którymi poczęstował mnie Nikolaus. Zachwycają już te młode, takie jak mirabelkowo-ziołowy Vom Stein Riesling Smaragd 2012, a szczególnie kompletny Steiner Hund Riesling 2012 (technicznie smaragd, ale formalnie jesteśmy w Kremstal). To drugie wino pochodzi z jednego z najbardziej niezwykłych siedlisk, na których rośnie riesling. Eksploduje kwiatami i zmysłowością z jednej strony oraz piękną kwasowością i mineralnością z drugiej.

Nikolaihof rieslingWarto też spróbować specjalności zakładu, czyli jednego z szalonych win, które spędziły w dębowych kadziach po kilkanaście lat. Steinriesler Riesling 2002 pachnie woskiem, ziołami, cytrusami i mirabelką, usta są słone i złożone, a świeżość trzyma się doskonale. Vinothek Riesling 1997 to zupełny odlot. Aromaty kamienia, suszonych owoców, herbaty, nuty utlenienia, niesamowita świeżość, precyzja i zniuansowanie pokazują całą magię Nikolaihof. Rocznik 1995 było pierwszym austriackim winem, które dostało od Parkera (a właściwie Davida Schildknechta) 100 punktów. Wybitny rocznik 97 dostał “zaledwie” 97, ale cena i tak jest kosmiczna.

Kremstal

Kremstal tworzy wraz z Kamptal i Wachau świętą trójcę winiarstwa Dolnej Austrii. Powstają tam wybitne, pieprzne i mineralne grüner veltlinery i nie mniej świetne rieslingi, ale gołym okiem widać, że region żyje nieco w cieniu słynnych sąsiadów. Przejażdżka wzdłuż rzeki, a raczej rzeczki Krems nie oferuje takich doznań jak Wachau, choć tu i ówdzie jest na czym zawiesić oko.

Krems riverWiększą, północną część regionu można zjechać na rowerze wzdłuż i wszerz w parę gadzin. Z miasta Krems trzeba tylko skierować się na północ. Jedzie się co prawda w górę, ale ma to tę zaletę, że podróż powrotna nie wymaga pedałowania i trwa niecałe pół godziny. To daje chyba najlepsze wyobrażenie o tym, jak butikowa jest to apelacja.

Kremstal

Weingut Nigl

Szczytowy punkt Kremstal znajduje się w Senftenbergu. To tam, u stóp wzgórza, na którym znajdują się ruiny średniowiecznego zamku, mieści się siedziba jednego z najbardziej znanych producentów regionu, Martina Nigla. Oprócz tego, że można w niej spróbować paru świetnych, mineralnych win, można też doskonale zjeść w należącej do Nigla restauracji.

Nigl RestaurantNa degustację zaprosił mnie Nigl junior. Podkreślał, że rodzina stara się robić wina w nowoczesnym, eleganckim stylu, minimalizując zawartość bortrytisu i alkoholu. Najbardziej przypadły mi do gustu butelki z winnicy Pellingen. Grüner Veltliner Privat Pellingen 2013 to piękny, gęsty i pyszny veltliner z nutami pieprzu, jabłka i owoców tropikalnych oraz bezkresną głębią owocu. Riesling Privat Pellingen 2013 pochodzi ze starych, głęboko zakorzenionych krzewów, które dają mocno mineralne wino z niezwykłymi i ciekawymi ustami. Solidna, cytrusowa kwasowość miesza się w nich z głębią spod znaku melona i owoców tropikalnych.

Nigl Riesling GoldbergSpodobał mi się też Riesling Hochäcker 2013 o słodkim, gruszkowo-kwiatowym aromacie i długich, mocno wytrawnych ustach oraz przede wszystkim Riesling Goldberg 2013. Ten piękny, choć nieskomplikowany riesling o aromacie ziół, moreli i pomarańczy, łączy miękkość owocu z mineralną ostrością. Wina Nigla sprowadza do Polski Winemates.

Wizyta w Senftenbergu była ostatnim przystankiem mojego wypadu do Dolnej Austrii, o którym sporo się na Enoeno rozpisałem. Mam nadzieję, że nie zanudziłem tymi relacjami tych wszystkich, którzy wina austriackie znają tylko pobieżnie. Na swoje usprawiedliwienie mam tylko to, że na obszarze, który da się zjechać w rowerem w ciągu dnia, pomieściło się zaskakująco wiele wybitnych producentów, świetnych win i niezapomnianych widoków.

Wachau morning

A tak Wachau budzi się do życia

Tagi: , , , , ,