Kompleks Kreinbachera


25/08/2016

Czy tego chcemy, czy nie, Somló się zmienia. Najbardziej jaskrawym znakiem modernizacji jest wielkie jak na standardy tego butikowego regionu imperium Kreinbachera.

Nie sposób go nie zauważyć, wjeżdżając na wulkan od strony Somlóvásárhely. W jego skład wchodzą: wielka hala z kadziami, potężna piwnica z baryłkami, monstrualny budynek, w którym powstają i dojrzewają wina musujące, hotel, restauracja, biura i kto wie, co jeszcze. Geometryczne bryły zdają się wyrostkami wielkiego, wewnątrzwulkanicznego imperium, które mogłoby być siedzibą jakiegoś współczesnego Doktora No.Kreinbacher BirtokKiedy spytać szomlońskich winiarzy, co myślą o Kreinbacherze, odpowiedzą pewnie uprzejmym “jest ok”. Kiedy jednak przycisnąć ich bardziej, padają mniej lub bardziej zakamuflowane zarzuty. Na przykład, że trwoni cenne terroir na wina musujące, albo że dba głównie o swoją markę, zamiast rozsławiać w świecie markę regionu. Nie ulega wątpliwości, że ze swoimi pieniędzmi, ekspansjonistyczną polityką (ma ponad 20 ha) i międzynarodowymi szczepami, takimi jak syrah, właściciel tej największej w regionie winnicy jest wdzięcznym obiektem ataku. Ale też niełatwo dociec, co jest w tym wypadku resentymentem, a co uzasadnionymi zarzutami.

Ciężko zarzucić cokolwiek Kreinbacherowemu hotelowi. Pokoje są bardzo ładne i przytulne, mnóstwo w nich drewna i designerskich detali. Być może przydałoby się zamienić niektóre akcenty skandynawskie na lokalne i obsadzić pole, na które wychodzą tarasy, winoroślą, ale i bez tego wypoczywa się tam świetnie.

Kreinbacher hotelZa bryłą kompleksu, który powstawał wieloetapowo, stoi węgierski architekt Dezső Ekler, który zaprojektował także siedziby takich producentów jak Disznókő czy Hilltop (pisałem o jego projektach w związku z tą wystawą architektoniczną). Całość była podobno inspirowana szomlońskim terroir. Wielka część “szampańska” jest podziurawiona okrągłymi oknami. Ma to nawiązywać do bąbli, ale prawdę mówiąc do głowy przychodzi raczej emmentaler.

Kreinbacher architectureSądząc po entuzjazmie mojej przewodniczki, która oprowadzała mnie po tym budynku, ta część to oczko w głowie właściciela. Bąble to nie tylko wyróżnik Kreinbachera na szomlońskim podwórku, ale sam rdzeń projektu. Produkowane są raptem od czterech lat, a już zdążyły trafić do wielu budapesztańskich (i nie tylko) restauracji.  Częściowo odpowiada za nie winemaker Christian Forget z szampańskiego Domaine Paul Bara.

Byłem ciekaw, jak wypadają te bąble, ale przede – jak miewają się spokojne wina Kreinbachera. Ich zwrot ku lepszej ekspresji terroir zachwalał ostatnio Wojtek Bońkowski. Wzbudziło to całkiem spore zamieszanie wśród polskich znawców regionu. Jak to? Kreinbacher? Przemysłowiec z międzynarodowym stylem w zagłębiu rzemieślników i artystów?

Kreinbacher Brut ClassicNa początek spróbowałem specjalności zakładu, czyli Brut Classic. To kupaż furminta i chardonnay, który dojrzewał na osadzie przez dwa lata. Nos spod znaku drożdżówki, gejpfruta, gruszki, lipy i miodu gryczanego, mocna struktura i porządna kwasowość składają się na zaskakująco poważne i smaczne bąble.

Kreinbacher JuhfarkJuhfark 2015 pachnie jabłkiem, żółtymi owocami, miodem lipowym i lekką nutą mineralną. Usta są zaokrąglone, ale jeszcze trochę w nieładzie, owocowe, ze średnią jak na juhfarka kwasowością i lekko mineralnym finiszem. Jest też wyraźny cukier resztkowy, może nieco za wyraźny.

Kreinbacher RozeRozé 2015  (zweigelt, pinot noir, syrah) jest o dziwo bardziej mineralne niż juhfark. Pachnie rozgrzaną skałą bazaltową, dymem i aspiryną. Dopiero z czasem zza tych wulkanicznych chmur przeziera poziomka. Usta są zwarte, z nerwem, mineralne, kwasowe, lekko pikantne i naprawdę niezłe. Kto powiedział, że rosé nie może udać się w Somló?

Kreinbacher glassesTo były pierwsze wina, jakie wypiłem po przejeździe do Somló. Pomyślałem, że są nie tylko, jak to się mówi w takich sytuacjach, “dobrze zrobione”, ale najzwyczajniej w świecie dobre (szczególnie Brut Classic i Rozé). I pewnie wychwalałbym je tutaj jeszcze bardziej, gdybym na drugi dzień, posiliwszy się hotelową jajecznicą, popitą obowiązkowo lokalnym musiakiem, nie odwiedził FeketeSomlói Apátsági Pince i Spiegelberga.

Nocowałem i degustowałem u Kreinbachera na własny koszt.

Tagi: , , , , , , , ,