Elementarz Mielżyńskiego


8/06/2014

Mielżyński to jeden z najlepszych importerów w Polsce. Ma w ofercie wiele świetnych win, za które w większości trzeba trochę zapłacić. A jak wypada u niego półka w okolicach pięciu dych?

Prowadziłem ostatnio bardzo ogólne wprowadzenie do świata win dla kolegów z pracy. Za elementarz posłużyło mi sześć butelek od Mielżyńskiego, które miały mieścić się w cenie około 50 zł i przedstawiać typowe cechy odmiany lub konkretnego stylu wina. Padło na proste sauvignon blanc, rieslinga z wyczuwalną słodyczą, różowe grenache, médoc, crianzę z Riojy oraz moscato d’asti. Oto, jak się spisały.

Eclat de SauvignonDespagne Éclat de Sauvignon 2013 (32 zł) ma sporo cech, jakich można oczekiwać po prostym sauvignon blanc i niewiele więcej. Aromat agrestu, grejpfruta i trawy, wysoka kwasowość i goryczka w w finiszu to dobry materiał edukacyjny i spore wyzwanie dla średnio wymagającej pamięci. Przydałoby się nieco więcej kruchości.

Breuer Charm RieslingGeorg Breuer Charm Riesling 2012 (49,50) to aromatyczny reprezentant Rheingau, z porządną dawką miodu, moreli i cytrusów. Chciałoby się powiedzieć, że wydatny cukier resztkowy i kwasowość żyją w harmonii, w rzeczywistości żyją w diachronii. W ustach wita nas miód, który w końcówce zupełnie oddaje pole osamotnionej cytrynie. Zdecydowanie na korzyść wypada żywa mineralność tańcząca na języku, ale po tak uznanym producencie można było spodziewać się efektu “wow”.

Pampelonne RoseLiterka “R” zdecydowanie wyróżnia się w elementarzu. Château de Pampelonne Rosé 2012 (62,90) spod Saint-Tropez to kupaż grenache, cinsault, syrah i tibouren o ładnym, łososiowym kolorze. Pachnie poziomką i mandarynką. Cały urok zjawia się jednak w ustach. Wino jest eleganckie, kruche, z ostrą i mocno wytrawną końcówką. Słodkawo-owocowy aromat w połączeniu krystaliczną elegancją dają bardzo ciekawy róż.

By MedocChâteau de By Médoc 2008 (59,50) od kolejnego renomowanego producenta, Château Greysac, trochę rozczarowuje w tym przedziale cenowym. To dość typowy reprezentant regionu z wyraźnym porzeczkowo-ziołowo-beczkowym aromatem, wciąż żywymi garbnikami i owocem, ale można by oczekiwać nieco więcej delikatności i zniuansowania.

Valserrano CrianzaValserrano Rioja Crianza 2010 (49,50) to wzorcowa crianza, jakikolwiek mielibyśmy do takiego wzorca stosunek. 90% tempranillo ze skromnym dodatkiem mazuelo z doskonałego rocznika. Wymaga nieco przedzierania się przez aromaty beczki (nie tylko amerykańskiej), ale stanowi tym samym niezwykle wdzięczny i plastyczny materiał edukacyjny. W ustach wypada zdecydowanie ciekawiej, oferując dobry balans między żywym owocem i beczkową aksamitnością. Wino nie męczy, potrafi dać frajdę i ma niezły potencjał gastronomiczny.

Saracco Moscato d'AstiNa koniec zjawia się Saracco Moscato d’Asti 2012 (49,50), czyli jeden z pupilków winiarskiej sieci w Polsce. Dominujące w aromacie kwiaty skrywają ciekawą nutę skórki pomarańczowej. W ustach dobra impreza: leciutkie bąbelki, niski alkohol, dużo smacznego owocu i sporo słodyczy. Na tle poprzedników wypadło świetnie.

Róż trochę przypudrował, a moscato d’Asti osłodziło średnie wrażenia z tej degustacji. Jeśli miałbym sięgnąć do swojej kieszeni i kupić sześć win z tej grupki, wziąłbym pewnie pięć butelek różowego Château de Pampelonne i jedną Moscato d’Asti.

Tagi: , , , , , , , , , ,