
Mandilaria – spod nosa Dionizosa
2/08/2016
Czasem bardziej frapujące niż zdanie, które pojawia się w jakiejś książce, jest zdanie, które zostało z niej usunięte.
Czasem bardziej frapujące niż zdanie, które pojawia się w jakiejś książce, jest zdanie, które zostało z niej usunięte.
Nie trzeba być fanem aromatycznych, kwiatowych win pokroju gewürztraminera lub muskatów, by polubić ich peloponeski odpowiednik. Moschofilero pochodzi z chłodnego zakątka Grecji, daje sporo świeżości i jest jednym z pewniaków na lato.
Co może być interesującego w grupie facetów upijających się do nieprzytomności pośród śpiewów, pijackich konkursów, szyderstw, sprośnych żartów, a czasem i bójek? To, że stanowią razem jeden z fundamentów zachodniej cywilizacji.
Kolejna odsłona greckich win przyniosła ciekawą i pełną sprzeczności degustacyjną podróż na północny Peloponez. Niezwykłe warunki naturalne pozwalają tam na tworzenie win niemożliwych, takich jak grecki riesling.
Nie widać tego w Polsce, ale greckie wina są na fali. Świat pije je coraz chętniej. Rosnącym popytem cieszą się szczególnie te tworzone na bazie lokalnych odmian. To pozwala tamtejszym winiarzom wierzyć, że białe assyrtiko i czerwone xynomavro wkrótce przestaną być jedynie obiecującymi szczepami i z impetem wejdą do europejskiej ekstraklasy.
Era nowoczesnego winiarstwa w Grecji ma swój wyraźny początek. W 1985 grupa młodych greckich enologów powraca z Francji. Głowy mają pełne pomysłów, jak zmienić grecki wino i nadać mu bardziej nowoczesny sznyt. Jednym z pierwszych, który poczuł nowy wiatr był Yiannis Boutaris, wnuk założyciela najstarszej winnicy w kraju. Dziś Boutaris znany jest jako senior rodu winiarzy, ekscentryk, socjalista, a przede wszystkim – burmistrz Salonik.
Strony:
1 2