
Szarlotka u Weinriedera
20/11/2016
Właściwie w ogóle nie miałem tam pojechać. Szybciej byłoby pojechać na Węgry przez Słowację, ale coś mnie tknęło, żeby zahaczyć o Morawy i Weinviertel.
Właściwie w ogóle nie miałem tam pojechać. Szybciej byłoby pojechać na Węgry przez Słowację, ale coś mnie tknęło, żeby zahaczyć o Morawy i Weinviertel.
W zeszłym miesiącu po raz pierwszy przyjechała do Polski Jancis Robinson. Znalazła chwilę, by podzielić się z czytelnikami Enoeno swoją opinią o polskich winach, o trendach w winiarskim świecie, o Brexicie i wielu innych sprawach.
Zdarza się, że w regionie winiarskim, który odwiedzam, idąc ulicą, albo polną drogą, staję nagle jak wryty, bo dobiega mnie aromat, który nie dawał mi spokoju w tamtejszych winach.
Ta historia ma dwa początki, pierwszy na początku XIX w., drugi dwieście lat później.
Któż z nas nie bawi się czasem w gdybologię i nie fantazjuje na temat nadludzkiej władzy, jaką mógłby rozporządzać?
Dorsz to jedno z najbardziej fascynujących wyzwań dla sommelierów. Białe, czerwone, różowe, pomarańczowe, taniczne, gładkie, dobrane z klucza geograficznego, dobrane z klucza zmyślonego – dorsz zniesie wiele, ale i wiele oczekuje, by w pełni zabłysnąć.