Pamięć szomlońskich wnuków


28/07/2016

Ciężko w Polsce o wzmianki dotyczące Somlói Apátsági Pince. Na szczęście ta ciekawa szomlońska winnica ma u nas co najmniej dwóch zagorzałych fanów. Dzięki nim tam trafiłem.

Somlói Apátsági Pince – ciekawe, czy po węgiersku brzmi to równie staroświecko jak “Szomlońska Winnica Opacka”. Nawet, jeśli tak, to ma to historyczne uzasadnienie. Możliwe, że teren dzisiejszej winnicy na południowych zboczach wulkanu był we władaniu mnichów jeszcze w czasach średniowiecza. To, co wiadomo na pewno, to to, że na XVIII-wiecznych mapach widać już budynek winnicy, która w XIX w. staje się własnością opactwa benedyktyńskiego z Pannonhalmy. 

Somlo Apatsagi Pince IndicatorWtedy też w winiarskimy światku Somló pojawia się rodzina Fazekasów (znana dziś głównie z produkcji szomlońskich musiaków), która w XX w. przejmuje opacką winnicę. Wraz z nastaniem komunizmu ostatni Fazekas gasi światło, ziemia zostaje rozparcelowana, a wina stają się wspomnieniem.

Nie mam o tym zielonego pojęcia, kiedy witam się z Tibórem Fazekasem, wnukiem ostatniego właściciela. Tibor nie powie mi tego, bo mówi po angielsku tyle co ja po węgiersku. Przyprowadził ze sobą swoją córkę, Dórę, która ma za zadanie wcielić się w rolę tłumacza, ale prawdę mówiąc lepiej udaje się nam wymiana uśmiechów niż zdań.

Tibor Fazekas

Tibór Fazekas

W 2001 r., kiedy ruszył projekt restauracji winnicy Tibor dołączył do zespołu, na czele którego stanął “inżynier zagubiony w winnicach”, Zoltán Balogh (jego dziadkowie też mieli winnicę w Somló). Dziś do Somlói Apátsági Pince należą 4 hektary ziemi, na których (prawie organicznie) uprawia się juhfarka, furminta, hárslevelű, olaszrizlinga i rieslinga. Wina fermentują spontanicznie, bez kontroli temperatury, następnie spędzają rok w dębowych kadziach i rok w butelkach. Produkcja wynosi raptem 7 tys. butelek rocznie. Panowie kontynuują też projekt odnowienia starej, opackiej piwnicy. 

Somloi Apatsagi PincePóki co, za miejsce spotkań robi tam dom sklecony ze starych, kamiennych ścian i nowej cegły. Wchodzimy z Tibórem i Dórą do niewielkiego pokoju degustacyjnego. Na półce pod ścianą leżą stare wydania Rzeczy o węgierskich winach Sándora Máraia i Filozofia Wina Béli Hamvasa. Wyglądają, jak pierwsze wydania, ale nie mam pewności. I nie znajduje sposobu, by spytać o to przemiłych gospodarzy.

Tibór gestem ręki prezentują butelki, które będziemy opróżniać. Towarzyszy nam cisza, jakiej nie doświadczyłem na żadnej degustacji w życiu. Dóra stara się przy każdym winie przeczytać po angielsku poziom cukru i kwasowości, co przydaje degustacji powagi i oficjalnego rytmu. 

Furmint 2015Zaczynamy od rocznika 2015, który dopiero co trafił do butelek. Najbardziej spodobał mi się fantastyczny, skoncentrowany Furmint 2015 z lekko jogurtowym jeszcze akcentem, ale już częstujący hojnie lipą i mineralnością. Ładnie rozwija się w kieliszku i dłuży się aż miło.

Świetnie zapowiada się też Olaszrizling 2015, w którym najmocniej chyba płonie wulkaniczny ogień. Jest w nim jeszcze trochę gruszki, kwiatów i wyraźna słodycz. Popijałem to wino przez parę kolejnych dni nad Balatonem i z każdym dniem podobało mi się bardziej. Podobać się może także mocny, złożony i niekrzesany Tramini 2015 z szomlońską mineralnośćą przyozdobioną kwiatami. 

Od tego towarzystwa odstaje trochę Riesling 2015. Ma mniej mineralności niż pozostałe wina z tego rocznika, a aromatowi żółtych owoców i jabłka towarzyszą nuty kiszonki. Najwyraźniej na szomlońskim bazalcie niemiecki szczep czuje się trochę nieswojo.

Bardzo dobre wina udało się zrobić w trudniejszym roczniku 2014. Furmint 2014 ma ładny aromat suszonych owoców i krzesiwa. Jedyne, co przeszkadza, to wrażenie wystającego alkoholu (mimo zaledwie 12,5%). Udał się także muskularny, sprężysty i pełen energii Juhfark 2014 z ciekawymi nutami przypraw, miodu i waty cukrowej, wysoką kwasowością, rozłożystymi ustami i wyraźnym cukrem resztkowym

Hilla cuvée 2013 to kupaż hárslevelű (60%), juhfarka (30%) i furminta, rozlany do zaledwie 200 butelek. Jest pięknie zbalansowany, pełen nut kwiatowych i mineralnych, sycący, skoncentrowany i hedonistyczny (o ile ten termin ma sens w Somló).

Somloi Apatsagi Pince HarsleveluWyjątkowym winem okazało się też Hárslevelű 2012. Nuty siarkowe zdążyły pięknie zintegrować się z aromatem korzennych przypraw, kwiatów i owocowego suszu. Usta są praktycznie bez owocu. Tylko dym wędzarni, siarka i ogień alkoholu. Jedno z najbardziej demonicznych win, jaki piłem w Somló.

Somloi Apatsagi Pince houseWina Somlói Apátsági to taka szomlońska waga ciężka. Sporo w nich ekstraktu, struktury, ekspresji, a nierzadko także cukru i alkoholu. Pewnie nie każdy pokocha ten styl, ale każdy doceni z pewnością świetną jakość owocu, ładny krój i ewolucję w kieliszku. Chciałoby się spytać Tibóra, czy właśnie takie wina robił jego dziadek, ale nie można mieć wszystkiego.

Dziękuję  Michałowi Kissowi (NieWinne Podróże) i Piotrkowi Wdowiakowi (Z winem do kina) za polecenie mi tego adresu. Teraz jest nasz trzech.

Tagi: , , , , ,