Kéknyelű – balatońska perła


23/08/2015

Pewnie wielu zadeklarowanych wielbicieli węgierskich win nie słyszało o kéknyelű. Niby nic dziwnego, bo odmianę uprawia się na zaledwie kilkudziesięciu hektarach. Ale z drugiej strony takie cacko zasługuje na trochę większy rozgłos.

Nie każdy wie, że zdecydowana większość znanych nam odmian winorośli to hermafrodyty. Posiadają kwiaty obupłciowe, co oznacza, że nie potrzebują do zapylenia bliskości innej odmiany. Ale jest też parę wyjątków, najczęściej żywych skamielin, które zachowały jednopłciowy charakter. Jedną z nich jest ukryty skarb regionu Badacsony, kéknyelű.

Z racji swej specyfiki to odmiana niezwykle wymagająca, ale też dająca aromatyczne wina o wysokiej jakości, bardzo świeże, często z wysoką kwasowością, nerwem i mineralnym tłem. Do tego odporna na botrytis. Nie są znani jej krewni, wiadomo tylko, że jest stara i wywodzi się z Badacsony. Tylko tam można ją spotkać.

W XVIII w. kéknyelű była najważniejszą odmianą regionu, ale w kolejnych stuleciach znalazła się w defensywie. Oprócz arystokratów mało kto ryzykował uprawę szczepu, którego plony zależały w dużej mierze od wiatru i prokreacyjnej formy sąsiadów, przede wszystkim równie rzadkiej odmiany budai zöld. Budai zöld był w związku z kéknyelű stroną zapylającą, dlatego obydwie odmiany sadzono zazwyczaj w koedukacyjnych winnicach.

Pragmatyzm – zarówno w swoim przedwojennym, jak i socjalistycznym wcieleniu – powoli wykańczał kéknyelű i pewnie dobiło by go wcielenie nowoczesne. Ale, jak to często bywa, pojawił się niepokorny winiarz, który go ocalił. Był nim Huba Szeremley, który następnie znalazł kilku naśladowców. W 2009 r. kéknyelű uprawiano na zaledwie 41 ha. Biorąc pod uwagę, że od tego czasu pojawili się nowi producenci, areał pewnie nieco wzrósł.

Wśród tych nowych znaleźli się m.in. Balázs Sike i Sándor Mező, czyli młodzi winiarze kryjący się za badaczońskim projektem Skizo. Schizofreniczna nazwa wzięła się stąd, że panowie dzielili swój czas pomiędzy pracę dla innego producenta a swoim własnym biznesem.

Skizo SK KeknyeluIch kéknyelű nie nosi znamion rozpadu jaźni, choć trzeba przyznać, że ma w sobie cechy, które łatwo można by przypisać kilku różnym odmianom. Skizo SK Kéknyelű 2012 pachnie żółtymi owocami, miodem, woskiem i ziołami. Aromat wyraźnie przywodzi na myśl grüner veltlinera, po trochu także rieslinga. Obydwie odmiany przychodzą też do głowy po pierwszym łyku – riesling za sprawą charakterystycznej kwasowości, veltliner – pikantności. Owoc z kolei przywodzi na myśl furminta. Słowem, mamy do czynienia z Mitteleuropą w pigułce. Do tego bardzo przystępną, świeżą i radosną. Czego chcieć więcej w sierpniu?

Pochwała dla młodych winiarzy należy się też za stronę marketingową. Ciekawa, spójna identyfikacja wizualna, w tym oszczędne etykiety z charakterystycznymi palcami, z pewnością mogą się podobać.

Wino kupiłem we wrocławskim sklepie Winofani. W trwającej właśnie promocji kosztuje 35 zł. Kéknyelű robi także Villa Tolnay (pisałem o tym producencie jakiś czas temu). Opisał je niedawno Gustaw z bloga Przy Winie.

Tagi: , ,