Riesling dla berlińskich taksówkarzy


8/06/2015

Podczas niedawnego pobytu w Berlinie zwiedzałem miasto z perspektywy taksówki. Za każdym razem trafiałem na taką, w której rozbrzmiewała muzyka klasyczna.

Za pierwszym razem myślałem, że mam do czynienia z z wyjątkowym przypadkiem taksówkarza-melomana, ale kiedy to samo spotkało mnie przy drugim i trzecim razie, zacząłem podejrzewać, że to element marketingu, taki sound branding berlińskich korporacji. Podejrzenia wzięły się pewnie stąd, że polscy taksówkarze przyzwyczaili mnie do biegunowo odmiennej muzyki.

Ale w końcu w kraju, w którym Mozart z Beethovenem wylewają się na ulice, a od czasu do czasu nawet na stadiony, takie zjawisko nie powinno dziwić. Tym mniej dziwi, że są w Niemczech winiarze, którzy eksponują słabość do muzyki klasycznej. Nietrudno o nich w Rheingau. Część festiwalu Rheingau Musik Festival odbywa się na słynnym winnym wzgórzu Schloss Johannisberg. Z tego artykułu w Magazynie Wino dowiedziałem się także, że Angela i Peter Jakob Kühn, cenieni winiarze z tego regionu, podchodzą rygorystycznie nie tylko do zasad biodynamiki, ale też umysłowej higieny, której elementem jest słuchanie klasyki.

Peter Jakob Kuhn Jacobus RieslingDalej dowiaduję się, że to tylko część z ich holistycznej filozofii życiowej. Dochodzi jeszcze pełen miłości stosunek do winorośli, minimalizm, antykonsumpcjonizm, biodynamiczna astrologia, powieści historyczne i wyjazdy w Alpy. Trzeba przyznać, że mają prawdziwie wagnerowski rozmach. Ale ich wina, przynajmniej to jedno, którego spróbowałem, wagnerowskie nie są.

Peter Jakob Kühn Jacobus Riesling 2013 jest bardzo przystępny i więcej w nim tropikalnej radości niż alpejskich grani. Pachnie różowym grejpfrutem, morelą i ziołami, a usta to esencja cytrusowej świeżości. Jest tu porządna kwasowa dłużyzna, niezła koncentracja, trochę owocowej miękkości i delikatnie zaznaczona mineralność. Całość powinna przypaść do gustu wszystkim: melomanom i niemelomanom, polskim i niemieckim taksówkarzom, zacnym pasażerom, antywagnerystom, wyznawcom biodynamiki, sceptykom i tym, którzy o biodynamice nie słyszeli.

Nazwa Jacobus pochodzi od imienia pierwszego z Kühnów, który zajął się winiarstwem w XVIII w. Od tamtego czasu winnice znajdują się bez przerwy w rękach rodziny. Peter Jakob należy już do jedenastego pokolenia, które nimi zarządza.

PS: Taksówkarze w Berlinie oprócz słabości do klasyki mogą pochwalić się nienagannymi manierami i wylewnością. A przy tym kasują zaskakująco mało.

Wino kupiłem w Berlinie za ok. 10 euro. W Polsce rocznik 2012 do dostania w 1o1 win 

Tagi: , , ,