Pendits prawie jak nasz


21/11/2014

Tropienie polskich akcentów w historii i współczesności świata to polski sport narodowy. W świecie wina siłą rzeczy o takie akcenty trudno, ale zawsze zostaje nam stary, dobry Tokaj. Na wiele polskich tropów można natknąć się przy poznawaniu głośnego ostatnio producenta Pendits.

Zaczyna się od wychwytywania polskich nazwisk w napisach końcowych hollywoodzkich filmów. Później przychodzi tropienie ocen polskich piłkarzy w zagranicznych mediach i szukanie wzmianek (najlepiej pochwał) o Polsce w Spieglu albo Guardianie. Ileż to razy pytano w Polsce zakłopotanych trenerów innych ekip, co myślą o Lewandowskim? Ile razy pytano biednych reżyserów, co myślą o polskiej szkole filmowej? “Tym to cukrem od dawna się krzepimy”, jak pisał Gombrowicz.

Nie piszę tego broń Boże z wyrzutem. Chce się tego, czy nie, to w końcu wyrazisty i mocny rys zbiorowej psychiki. Zresztą sam mu nieraz ulegam. Okazja do pofolgowania sobie w tej dyscyplinie nadarza się szczególnie w przypadku pisania o Tokaju. Gdzie indziej nasz Wkład, nasze Zasługi byłyby tak oczywiste, potwierdzone dokumentami i słowami samych Węgrów? A już winnice Pendits są dla nas cukrem przesłodkim i przekrzepiącym.

Miałem okazję przekonać się o tym podczas niedawnych targów Enoexpo. Mój patriotyczny rumieniec nabierał barw wraz z degustacją kolejnych win Pendits, przeplataną z opowieściami właścicielki, Márty Wille-Baumkauff.

Márta Wille-BaumkauffBracia Biliccy. Okazuje się, że jeszcze w latach trzydziestych jeden z największych majątków tokajskich należał do Polaka. Zaczęło się od Mariana Bilickiego, który jako lekarz dorobił się na początku XX w. w Budapeszcie, po czym zajął się winiarstwem. Po jego śmierci rola właściciela winnicy spadła niespodziewanie na jego brata sprowadzonego z Polski, Floriana. Udało mu się zwiększyć majątek, skupując upadające w czasie kryzysu winnice. Jego piwnica w Abaújszántó należy dziś do Márty. Więcej o tej historii możecie przeczytać w ciekawym artykule Wojciecha Gogolińskiego

Stefan Batory. Jedna z winnic należąca do Pendits leży na wzgórzu Bátori, które w wyniku socjalistycznej polityki historycznej przechrzczono na Bátorka. Winnica należała do rodziny Batorych od XV w., a wraz z pozyskaniem tronu polskiego przez Stefana stała się własnością najprawdziwszego polskiego króla. Nie była to jedyna winnica należąca do polskiego monarchy, ale z pewnością jedna z najlepszych.

Krakó. Jakby tego było mało, nieopodal znajduje się wzgórze Krakó, co po węgiersku oznacza Kraków. Skąd ta nazwa – nikt nie wie. Nazywanie wzgórz tokajskich od nazw zagranicznych miast nie było częstą praktyką. Podejrzewa się, że mógł w tym mieszać palce Stefan Batory, ale to tylko domysły.

Faktem jest za to zupełnie polska nagroda dla wina z tego wzgórza. Pendits Krakó Furmint Dry 2011 (87 zł) otrzymało niedawno złoty medal Grand Prix Magazynu WINO 2014 w kategorii “najlepsze wina białe do 100 zł”. Márta podkreśla, że to trudne, koneserskie wino i zachęca do wypicia kolejnego kieliszka, by zagłębić się w jego uroki. Czuć w nim delikatne aromaty orzechów, ziół, rumianku i innych kwiatów, a uroku dopełniają pełne niuansów usta z gruszkową głębią i solidną kwasowością.

Pendits Szamorodni DrySzamorodni. Ta kategoria win tokajskich to bodaj największy wkład polszczyzny w światowy język wina. Nazwę ukuli polscy kupcy, dlatego nie powstrzymujcie patriotycznych uniesień w czasie picia dobrych szamorodnich! Pendits długo skupiał się na wersji słodkiej, ale ostatnio wypuścił także eksperymentalne Pendits Tokaji Szamorodni Dry 2009, o którym Marta mówi “hate it or love it”. Bogaty, słodko-orzechowy nos współgra z bogatą materią i świetnie kontrastuje z wytrawnością. Podobno archaizujący styl tego wina, przypominający sherry, nie znajduje wielu wyznawców w Europie, ale dobrze spisuje się w połączeniach z twardymi serami i węgierską kiełbasą.

Z tego samego rocznika pochodzi inne ciekawe wino, Pendits Dialog Furmint-Muscat 2009 (71 zł), czyli kupaż furmintu fermentowanego w beczce i żółtego muszkatu fermentowanego w stali nierdzewnej. Mieszanie odmian ma być przywołaniem tokajskiej przeszłości, kiedy rzadko zdarzały się wina i parcele jednoodmianowe. Tutaj mamy co prawda tylko dwie odmiany, ale wystarczy tego na ciekawy “dialog”. Aromat jest typowo muszkatowy – dominują kwiaty i liczi w towarzystwie rodzynek. W ustach dostajemy za to sporo treści, kwasowości i akcentów mirabelek.Pendits DialogBiodynamika. To i wiele innych win Pendits pochodzi z uprawy biodynamicznej. Marta lubi podkreślać, że nie jest dyplomowanym enologiem, co z jednej strony objawia się w nieufności wobec technologii, a z drugiej – szacunku dla natury w rozumieniu Steinera. W biodynamicznych winnicach Austrii i Niemiec kształcił się jej syn, Stefan, a Pendits jako jeden z zaledwie dwóch producentów na Węgrzech jest certyfikowany przez organizację Demeter. To wiąże się ze spełnieniem wyśrubowanych kryteriów. Jakość win w degustacjach w ciemno ocenia m.in. guru biodynamiki Nicolas Joly.

Marta, jak się okazuje, doskonale zna okoliczności narodzin biodynamiki, które – a jakże! – mają z Polską więcej wspólnego, niż można by się spodziewać. Ale o tym “krzepiącym cukrze” innym razem…

Wina Pendits sprowadza do Polski Krako Slow Wines.

Tagi: , , , ,