Pantelleryjskie muszkaty


28/11/2014

To, że w ogóle robi się wina na tej malutkiej, nieprzyjaznej wyspie o wątpliwej urodzie, nie mieści się w głowie. To, że wychodzą tak zmysłowe, zakrawa na cud.

Do tego wpisu zabierałem się jak pies do jeża. Z jednej strony pantelleryjskie passito było dla mnie odkryciem letniego wypadu na Sycylię. Z drugiej jednak – na samą Pantellerię nie dotarłem, dlatego tamtejsze genius loci poczułem jedynie przez szkło kieliszka. A przecież wyjątkowość tych win wywołała we mnie wrażenie, że ten dziwny skrawek ziemi, który leży bliżej Afryki niż Sycylii, domaga się poznania namacalnego. Tymczasem pozostała mi jedynie lektura, smak, który ciągle mam w ustach i wspomnienie miejsca ich butelkowania.

DonnafugataPantelleriaPisząc o Pantellerii nie sposób nie zacząć od wiatru. Już sama jej nazwa pochodzi, jak chcą niektórzy, od arabskiego określenia “córa wiatru”. Wieje tam niemiłosiernie gorące sirocco znad Sahary, wpędzając mieszkańców w całoroczną depresję. Powszechny dół udziela się nawet winoroślom, które rosną w zagłębieniach, mających chronić je przed szalejącymi podmuchami. Jeśli dodamy do tego wulkaniczny krajobraz, brak plaż i średnią wieku pracowników winnic oscylującą wokół 60 lat, ciężko uwierzyć, że powstają tam eksplodujące aromatem, uwodzące, śródziemnomorskie wina.

Pantelleryjskie passito tworzono na wyspie od starożytności, ale na szerokie, międzynarodowe wody wypłynęło stosunkowo niedawno. Przez większą część XX w. niewiele zwiastowało, że wino doczeka się dzisiejszej renomy. Najpierw epidemia filoksery, później wojna i emigracja mieszkańców sprawiły, że na swój sukces czekało do lat sześćdziesiątych. Istotny wkład w jego renesans miał ten sam winiarz, który odnowił wizerunek Marsali, czyli De Bartoli, a następnie – w latach dziewięćdziesiątych i później – Donnafugata

Podobno z gron potrzebnych do zrobienia jednej butelki tego specjału z zibibbo (muskat aleksandryjski) można by zrobić pięć butelek zwykłego, wytrawnego wina. Do tego suszenie gron nie jest prostą sprawą, a największą trudnością jest uchronienie ich przed owadami i nocną wilgocią. I naturalnie przed wiatrem. Te trudności tylko dopełniają obrazu tego, co zwykło nazywać się pantelleryjskim winiarstwem heroicznym.

Ben Rye 2009Passito di Pantelleria DOC to trzecia najstarsza apelacja Sycylii. Jednym z jej najbardziej cenionych reprezentantów jest dzisiaj Donnafugata Ben Ryè 2009. Wino wydaje się spalone słońcem zarówno w kolorze, jak i w aromacie. Ten ostatni przyprawia o zawrót głowy i choć średnio wprawiony nos wychwytuje wiele akcentów, to wszystkie razem stanowią zwartą całość na kształt dziesięciocyfrowej liczby pierwszej. Albo aromatycznego archetypu rozgrzanego słońcem sadu mandarynkowego. Tłumaczenie tego na zioła, mirabelki, figi, kwiaty i skórkę pomarańczy będzie zawsze ułomne wobec tego pierwszego wrażenia. Jest tu też sporo mineralnej świeżości.

Kolejną apelacją jest Moscato di Pantelleria DOC, którą sygnowane są muszkaty lżejsze, mniej skoncentrowane. Reprezentuje ją Kabir 2012, który pachnie różami, pomarańczą i liczi. W ustach oczywiście słodycz, ale taka, która rozumie się z kamiennym chłodem jak stare, dobre małżeństwo. Powinno świetnie spisać się z lżejszymi, bakaliowymi deserami, a nawet – kto wie! – ze świątecznymi, bakaliowymi wypiekami.

Donnafugata KabirAle na Pantellerii robi się także ciekawe, wytrawne zibibbo, takie jak Donnafugata Lighea 2013 o podobnym aromacie spod znaku kwiatów, mandarynki i suszonej brzoskwini, ale z ostrą wytrawnością. Trudno mi sobie wyobrazić podobne rejestry aromatyczne w czymś, co nie jest słodyczą albo skrajną wytrawnością. Ale na szczęście Sycylijczycy lubią skrajności.

Donnafugata LigheaLubią też, jak wiadomo, mniejsze i większe występki. Jest sporo kontrowersji wokół butelkowania passito poza wyspą. Wielu producentów przewozi wino w zbiornikach na Sycylię i dopiero tam przelewa je do butelek. I to pomimo tego, że reguły apelacji stanowią inaczej. Przyczyną jest oczywiście cięcie kosztów, a efektem – podejrzenia, że hektolitry passito, które opuszczają piwnice Marsali mogą pochodzić ze zbiorów spoza Pantellerii. Innym problemem jest spora podaż wzmacnianych passito, których produkcja bardziej opłaca się się winiarzom. Etykieta takiego passito na sterydach często nie jest łatwa do odróżniania od lepszej i oczywiście droższej w produkcji wersji niewzmacnianej.

Ale Sycylia, jak wiadomo, pełna jest mrocznych stron, których turyści nie widzą. Uwierzcie jednak, że ciężko rozmyślać o nich tam, na miejscu, popijając muszkatowe passito. Szczerze mówiąc, ciężko rozmyślać o nich nawet popijając podstawowe catarratto przy restauracyjnym stoliku.

Tagi: , , , ,