Nagroda dla Victora Schoenfelda… i Enoeno


9/11/2014

Czas Wina uhonorował tytułem Człowieka Roku 2014 Victora Shoenfelda. Nagrody dostały tez winiarskie blogi, a jedna z nich przypadła Enoeno.

Czas Wina ogłosił właśnie wyniki konkursu Blog Roku 2014 dla najlepszych blogów winiarskich. Zwyciężyły ex aequo dwa blogi – Blurppp.com i Jakubmalecki.com. Wyróżnienie za drugie miejsce otrzymał niżej podpisany, za co ślicznie dziękuję. Enoeno to młody rocznik – 2013 – więc cieszę się, że zdążył przypaść do gustu jurorom – Markowi Bieńczykowi, Wojciechowi Gogolińskiemu, Pawłowi Gąsiorkowi i Michałowi Bardelowi.

W trakcie wręczania nagród Paweł Gąsiorek podzielił się myślą, że za jakiś czas to blogi będą przyznawać nagrody magazynom, a nie odwrotnie. Myśl ta może nie jest nazbyt przykra, problem jednak w tym, że zadanie poważnej prasy to nie tylko ocenianie i pisanie, ale też choćby honorowanie wybitnych ludzi wina. Boję się, że na tym polu blogi nawet za dwadzieścia lat nie poradziłyby sobie w połowie tak dobrze.

Tu dochodzimy do gwoździa weekendowego programu. Głównym bohaterem dnia byli bowiem nie blogerzy, ale winiarz i to nie byle jaki, bo Victor Shoenfeld, który został nagrodzony tytułem Człowieka Roku Czasu Wina. O błyskotliwej karierze głównego enologa Golan Heights Winery, jego wyróżnieniach i roli w izraelskim winiarstwie napisano już sporo. Mnie najbardziej fascynujące wydało się jego pozytywistyczne podejście do winiarstwa.

Dominująca w Europie narracja o winie nauce pozostawia rolę drugo-, a pewnie i trzecioplanową. Najprzyjemniej słucha się w końcu o “kultywowaniu tradycji”, “powrocie do terroir”, “wielopokoloeniowej rodzinie” itd. A przecież za tą piękną scenerią, znajduje się sterylne laboratorium i toczy walka na zaawansowane technologie, drobiazgowe badanie klimatu i tworzenie coraz dokładniejszych algorytmów, wyliczających szanse winiarskich eksperymentów.

W czasie targów Enoexpo, degustując dobrą skądinąd butelkę, usłyszałem od częstującego mnie Greka, że piję wino z najstarszej odmiany świata. To już bodajże 10. najstarsza odmiana świata, jaką próbowałem. Prawie wszystkie z nich były wymienione przez Homera, Arystofanesa, niekiedy przez Hezjoda, a czasem pojawiały się na egipskich freskach.

Chwilę później słuchałem Victora Shoenfelda. Zapewne też mógłby postawić na wpadające w ucho opowieści o tysiącach lat tradycji, psalmach, a nawet o Kanie Galilejskiej. A jednak zamiast tego mówił o własnej stacji meteorologicznej, algorytmach i drobiazgowych pomiarach odbijania promieni słonecznych przez liście (ilustrując to mapkami, które wyglądają jakby były zrobione przez drony).

Ja tę narracje kupuję. Nie dlatego, że przestałem lubić tradycję, ale dlatego, że widzę w podejściu Shoenfelda odwagę i uczciwość. Jeśli w kraju o zdegradowanej przez stulecia arabskiego panowania kulturze wina nie możesz postawić na tradycję, postaw na innowację. Podobają mi się też wina tworzone przez Golan Heights Winery.

Yarden Sauvignon BlancZ  białych bardzo smakowało mi tłuste Yarden Chardonnay Odem Organic Vineyard 2005 o aromacie gruszki, dojrzałych cytrusów i dymnej nucie. W ustach pomimo 9 lat zachowało niezwykłą świeżość, co tłumaczy fakt, że pochodzi z najwyżej położonej w Izraelu parceli. Dobra jest też wersja młodsza, Yarden Chardonnay Odem Organic Vineyard 2012, choć tu wyraźnie mocniej czuć jeszcze aromaty beczkowe. Podczas gali w Dworze Sieraków podano także bardzo smaczne Yarden Sauvignon Blanc 2013, które świetnie zagrało z kozim serem.

Podejście naukowe pozwala dobierać odmiany nie wedle klucza geograficznego i genetycznego, ale ściśle klimatycznego. Nie powinny więc dziwić nikogo na Wzgórzach Golan krzewy touriga nacional i tinto cão. Oczywiście wymienianie ich na etykietach mogłoby sprawić globalnej klienteli trudności, stąd izraelska odpowiedź na Douro nazywa się Yarden 2T 2010. Skład tego kupażu jest ledwie zasygnalizowany inicjałem, wino robi jednak świetne wrażenie aromatem wiśni, morwy, kwiatów i czekolady, solidną kwasowością i owocową głębią.

Yarden Cabernet SauvignonDobrze wypadł także ekstraktywny, jeżynowy Yarden Syrah 2009, który zaskoczył czystym aromatem pozbawionym nut likierowych. Spodobał mi się także Yarden Merlot z roczników 2003 i 2009, który zamiast gładkości pokazał niezły charakter i ciekawe akcenty czerwonej pomarańczy. Za niezwykły, zniuansowany smak wzmianka należy się też Yarden Cabernet Sauvignon 2001, a za całokształt – Yarden Cabernet Sauvignon 2009 o jeżynowo-granatowym aromacie, pochodzącemu z topowej (dosłownie i w przenośni) parceli.

Yarden HeightsWinePodobać mogło się także izraelskie, ultra aromatyczne eiswein, Yarden HeihtsWine 2012 z gewürztraminera, choć potężny cukier resztkowy nieco przykrył tu wysoką kwasowość (7,6 g/l).

Prawie wszystkie z tych win mają wysoki alkohol w okolicach 14-15%. Zazwyczaj w takim przedziale trudno o subtelności, a wino zamiast spokojnie odkrywać swoje tajemnice, robi to z gracją Artura Szpilki. W tym przypadku na pierwszy plan wysuwają się jednak precyzja, wyważenie i koncentracja owocu.

Wina degustowałem na zaproszenie Czasu Wina.

Więcej informacji o konkursie Blog Roku i laureatach do poczytania na stronie Czasu Wina.

Tagi: , , , , , , , ,