Blog Roku i Grand Prix dla Enoeno


10/11/2015

W miniony piątek koło południa odebrałem w Krakowie nagrodę dla winiarskiego Blogu Roku w konkursie Czasu Wina. Wieczorem podczas gali Magazynu Wino w Warszawie dostałem Grand Prix dla najlepszego blogu o winie. Moja wielka sympatia dla piątków przybrała na sile.

Być może zabrzmi to jak typowy dla takich sytuacji frazes, ale naprawdę nie spodziewałem się. Okej, liczyłem na jedną nagrodę (nikt nie jest święty), ale na pewno nie spodziewałem się strzału z dubeltówki. Cieszę się bardzo. Nie dlatego, że winna blogosfera stała się z dnia na dzień potęgą, w której takie wyróżnienie jest jak złapanie Pana Boga za nogę. Ale dlatego, że te nagrody zawsze wpadały w godne ręce.

Poprzedni laureaci za każdym razem reprezentowali absolutny top polskiej blogosfery. Blisko Tokaju i Winne Tradycje pozostają dla mnie niedoścignionymi wzorami precyzji, wiedzy i starannego pisania. Nieodżałowana Kontretykieta (gdzie się podziałaś?) rozłożyła mnie na łopatki, kiedy ją odkryłem (niestety mocno poniewczasie). Teksty Irka Wisa i Kuby Małeckiego to dla mnie zawsze lektura obowiązkowa.

Piszę to bez cienia kurtuazji, podobnie jak to, że pewnie nie byłoby tych nagród, gdybym od dwóch lat nie zaczytywał się uważnie w tekstach bardziej doświadczonych kolegów. Gdyby nie nieprzebrane bogactwo artykułów Magazynu Wino, Czasu Wina i Winicjatywy (przez ich archiwa do dziś przedzieram się z antykwaryczną obsesją), pewnie niewiele by z Enoeno wyszło. Pomimo skromnej ilości fachowców piszących o winie i niemowlęctwa polskiego rynku nasze dziennikarstwo winiarskie to fenomen, który zasługuje na osobne studium biograficzno-socjologiczne.

Do tego poziomu blogosfera raczej nigdy nie doszlusuje i pewnie nie ma takich ambicji. Ale – powtórzę – nie można nie zauważyć dużego kroku naprzód, jaki dokonuje się w tym niszowym światku. Nie tylko od strony merytorycznej, ale też atrakcyjności dla czytelników niepasjonujących się winem. Nie mogę w tym miejscu nie wspomnieć o projekcie, który gdzieś zawieruszył się w konkursowych nominacjach – Czerwone czy Białe. Podejrzewam, że zawieruszył się przypadkiem, bo to kawał świetnego blogu, do tego eksportowego (albo importowego, w zależności od perspektywy).

Na koniec bardzo chciałbym podziękować jurorom Czasu Wina i Magazynu Wino, którzy zdecydowali się przyznać mi te nagrody. Jeśli mój blog wpadł w oko komukolwiek z jury, w którym zasiedli (niekoniecznie razem) Marek Bieńczyk, Ewa Wieleżyńska, Michał Bardel, Wojciech Gogoliński, Tomasz Prange-Barczyński albo Andrzej Daszkiewicz, cieszę się nie podwójnie, ale poczwórnie. Gratulacje składam też innym laureatom obydwu konkursów: Italianizzato, Poza Tokajem i Paragrafowi w kieliszku (nagroda publiczności).

Uważny czytelnik (a pewnie nie tylko) zauważył z pewnością, że w tekście roi się od nawiasów. Być może to jakaś forma radzenia sobie z nieznanym mi dotąd gatunkiem tekstu “porozdaniowego”, ale nie jestem specjalistą od psychologii interpunkcji (o ile coś takiego istnieje).

Tagi: , , ,