Holandia i jej wina


16/05/2015

Podróżując przez Holandię nietrudno zachwycić się efektami tytanicznej pracy, jaką w ciągu pokoleń wykonali jej mieszkańcy, by wydrzeć ziemię morzu. Mało kto wie, że ta walka żywiołów z wydatnym udziałem człowieka trwa tam już blisko tysiąc lat, z pożytkiem dla wina.

Nie każdy wie także, że nie byłoby dzisiaj Château Margaux i Château Lafite, gdyby nie przemyślni Holendrzy, którzy kilkaset lat temu zastosowali w Medoc technikę podsuszania terenu, którą wcześniej sprawdzili u siebie. Kulturę winiarską zakrzewili też na Manhattanie i w Południowej Afryce. Przez stulecia słynęli także z handlu winami z Bordeaux, Szampanii i Burgundii, które z holenderskich portów płynęły do zagranicznych kupców, także tych z Gdańska. Po drodze przedsiębiorczy Holendrzy lubili wzbogacać je, tak by smakowały klientom z północy Europy.

LejdaSmykałka do handlu została Holendrom do dzisiaj. Do tamtejszych portów ciągle trafiają statki z winem z Nowego Świata. Tam zresztą wiele z nich jest butelkowanych. Z racji historycznych związków szczególnym sentymentem darzą Holendrzy te z RPA. Ale i mają trochę własnych winnic, szczególnie w Limburgii na południu kraju, niedaleko granicy z Niemcami. Warunki do uprawy winorośli nie są w Holandii wymarzone, ale udaje się tam robić wina nie tylko z hybryd, ale także z müller-thurgau, rieslinga, pinot noir i auxerrois. Szczególnie ta ostatnia odmiana zadomowiła się na półkach z rodzimymi winami w holenderskich sklepach.

DSC07209Hoeve Nekum AuxerroisAuxerrois jest starą odmianą rodem z Lotaryngii, która odgrywa dzisiaj trzecioplanową rolę w Alzacji. Jest za to topową odmianą w Luksemburgu i widać, że nie najgorzej radzi sobie także tuż za miedzą. Przykładem może być Hoeve Nekum Auxerrois 2013, pachnące jabłkiem, gruszką i trawą. Na języku jest żywe, lekko szczypiące, a akcenty cytrusowe mieszają się w ustach z warzywnymi. Wino jest proste, ale nie sprawia przykrości przy kolejnych kieliszkach.

Wijngaardsberg Pinot NoirMożna też w kraju wiatraków natknąć się na chardonnay. Domein de Wijngaardsberg Chardonnay 2013 jest w aromacie cytrusowo-bananowe, dobrze zbudowane, ze słuszną kwasowością. Trochę jednowymiarowe, do tego ze stępionym, bezbarwnym posmakiem, ale w sumie nie najgorsze, choć nie wytrzymuje porównania z auxerrois.

Jeszcze słabiej wypada jednak pinot w holenderskim wydaniu. Domein de Wijngaardsberg Pinot Noir 2012 od tego samego producenta pachnie zdumiewającą mieszanką kopru, wiśni w occie i czerwonej porzeczki. Tylko trochę ratują go owocowo-warzywne usta które tak mają się do nieodległej w końcu Burgundii jak Dzielnica Czerwonych Latarni do 7. dzielnicy Paryża.

Vyne AmsterdamDwu ostatnich win spróbowałem w jednym z niewielu amsterdamskich wine barów, w którym można skosztować holenderskich win – popularnym Vyne. Oprócz tego, że nieźle wygląda, ma tę zaletę, że można w nim zamawiać wino na połówki kieliszka, co jest idealnym kompromisem pomiędzy recenzencką ciekawością a jakością oferowanych tam limburskich win.

Gouda

Dobrze, że są sery…

W innych miastach, które odwiedziłem, oferta wine barów jest niezwykle skromna. Polecam jednak zajrzeć do Lejdy. W tym uroczym miasteczku swój bieg kończy Ren. Wypicie kieliszka wina nad jego brzegiem, w ładnej, średniowiecznej scenerii ma swój niepowtarzalny urok. W tym szczególnym przypadku powinno sprawdzić się nawet coś z Holandii.