Dobre greco z Sannio


1/07/2014

Dzisiaj kolejny winny wtorek, tym razem z moją propozycją tematyczną. Skwapliwie zasugerowałem Kampanię, która, choć niekoniecznie szeroko dostępna na polskich półkach, zasługuje na zdecydowanie większy rozgłos. Niedrogie greco z Benewentu to jedna z szans na popularyzację tamtejszych win.

Benewent to część Kampanii pozostająca nieco w cieniu bardziej renomowanej Irpinii, która może się poszczycić takimi apelacjami jak Taurasi, Fiano di Avellino czy Greco di Tufo. Jakiś czas temu jednak kampański monopol na status DOCG odebrała Irpinii apelacja Aglianico del Taburno. Tym samym Benewent zyskał uznanie, które może pociągnąć za sobą popularność nie tylko tamtejszego aglianico, ale też białych win spod znaku greco i fiano. Warto przyjrzeć się im nieco bliżej, bo, choć z reguły tańsze niż irpińskie odpowiedniki, potrafią dać równie dużo wrażeń.

Trzeba zresztą dodać, że mniejsza renoma Benewentu nie oznacza mniejszej dystrybucji. Wielu klientów po raz pierwszy spotyka się z winami z Kampanii za sprawą tamtejszej apelacji Sannio, która produkuje dużo i stosunkowo tanio. Znajduje się na północno-zachodnim skraju Benewentu, przy granicy z Molise. Jeśli komuś wszystkie nazwy geograficzne niewiele mówią, to pozostaje się cieszyć. Oznacza, to że najprawdopodobniej przyjdzie mu dopiero odkryć jedne z najciekawszych win Południa Włoch.

Greco SannioDość znanym producentem w Sannio jest stara, rodzinna firma Mustilli. Nestor rodu, Leonardo Mustilli był jednym z pionierów falanghiny w Kampanii. Ja jednak wybrałem Mustilli Vigna Fontanella Greco Sannio 2012 (42 zł). Vigna Fontanella to mała, położona na wzgórzu winnica, gdzie greco rosło jeszcze na długo przed boomem na wina Kampanii.

Wino ma wszystko, czego można oczekiwać od dobrego greco, jest świeże i delikatne, a mimo to nie brak mu charakteru, głębi i odrobiny ciała. Pachnie gruszką, brzoskwinią, mirabelką i migdałami. W ustach jest mocno wytrawne, rześkie, dość zaborcze, z ciekawym goryczkowo-orzechowym finiszem. Może śmiało konkurować z winami z Greco di Tufo, a jest od nich tańsze.

Greco jest świetnym kompanem nie tylko włoskiej kuchni. Wytrawność predestynuje je do oczywistych połączeń z owocami morza i rybami, zaś aromatyczność do warzyw i kuchni orientalnej. Kwasowość z kolei sprawia, że świetnie zastępuje wina czerwone w połączeniu z pomidorowymi sosami, pizzą i sałatkami. A jeśli ktoś woli dać mu wyłączność na stole, odpłaci sowicie jako aperitif.

Jednym słowem, warto się za greco rozejrzeć. Tym bardziej, że wbrew temu, co się mówi, jego dostępność w Polsce nie jest tak znikoma. W samym Wrocławiu naliczyłem co najmniej trzy sklepy z całkiem sporym wyborem kampańskich win, choć oczywiście są to mniej znani importerzy. Do tego dochodzi jeszcze Marks & Spencer i kilka sklepów internetowych. Greco od Mustilli kupiłem w Winotece na Kiełbaśniczej.

Pozostali winni wtorkowicze: Nasz Świat Win i Winiacz.

Tagi: , , ,