Collio – winiarski środek Europy
20/04/2015
Geografom udało się na przestrzeni wieków stworzyć długą listę miejsc, które okrzyknięto środkiem Europy. Jedni znaleźli go pod Białymstokiem, inni na Litwie, Austrii, Rumunii i Niemczech. A gdzie szukać środka winiarskiej Europy?
Człowiek przyzwyczajony przez naukę do klarownych odpowiedzi czuje się nieco zagubiony w mnogości środków Europy. Ale co powiedzieć o środku Europy w sensie kulturowym? Tu kandydatów jest dużo więcej, a do tego mają tendencję do przemieszczania się.
Wiadomo z grubsza, czym w sensie kulturowym jest Europa Środkowa. Wiadomo przede wszystkim, czym była w procesie jej kształtowania monarchia habsburska. Kiedy dziś mówi się o Europie Środkowej, ma się na myśli narody, które w skład tego imperium wchodziły. Ale być może bardziej niż zbiór konkretnych nacji Europa Środkowa jest po prostu pewnym “pomiędzy”, przedmurzem, stykiem, skrzyżowaniem, a przez to niemożliwą do zredukowania różnorodnością.
Na tropie winiarskiego środka
Czym byłby zatem kulturalny środek Europy, jeśli nie esencją środkowoeuropejskości, arcytyglem, miejscem, w którym ta różnorodność osiąga kulminację? A czym byłby winiarski środek Europy, jeśli nie punktem, którym jak w soczewce skupiają się różne kultury winiarskie Europy?
Gdzie może być to miejsce? Przychodzi do głowy Austria, przychodzą do głowy Czechy. Ale myśląc o tych krajach zapominamy, że w europejskiej kulturze wina niemniej ważne od podziału na wschód i zachód jest podział na północ i południe. Więc może Szwajcaria? Ale tam z kolei brakuje “wschodniego płuca” winiarskiej Europy. Gdzie w takim razie jest miejsce, które leży na styku tradycji śródziemnomorskiej i północnej, a jednocześnie łączy wpływy Zachodu i Wschodu? Wydaje się, że można je wskazać z dużo większą precyzją niż środek geograficzny. To Collio we włoskim regionie Friuli-Wenecja Julijska.
Wielka polityka przetoczyła się przez to miejsce wielokrotnie. Granice wytyczano arbitralnie, tak że do dzisiaj, podróżując przez Collio, można łatwo znaleźć się ni stąd ni zowąd w Słowenii. Największe miasto w okolicy – Gorycja – jest podzielone na dwie części. Zachodnia, leżąca po włoskiej stronie nazywa się Gorizia, wschodnia należy już do Słowenii i nazywa się Nowa Gorica. Zanim jeszcze miasto rozpadło się na pół, należało do Austro-Węgier i było wzorcowym przykładem środkowoeuropejskiego tygla. Obok siebie żyli tam we względnej symbiozie Włosi, Friulowie, Słoweńcy, Austriacy i Żydzi.
Pomieszanie z poplątaniem
Dla winiarzy granica zdaje się nie istnieć. Po włoskiej stronie można łatwo natknąć się na etykiety ze słoweńskimi nazwiskami. Uprawia się tu zarówno friulano, pinot bianco, jak i znaną w Słowenii rebulę. Atlasy win też ignorują granicę polityczną, prezentując regiony Collio i leżącą po słoweńskiej stronie Brdę w tych samych rozdziałach.
Ale powiedzieć, że mieszają się tu słoweńska i włoska tradycja winiarstwa to za mało. Legendarnym już początkiem nowej ery win z Collio było zaimportowanie z Niemiec techniki zimnej fermentacji białych win. Do tego niektórzy winiarze z powodzeniem eksperymentują z amforami przywiezionymi z Gruzji, a chardonnay czy sauvignon blanc czuje się w Collio jak u siebie w domu. Nic dziwnego, że powstają tam wina niezwykłe, które radzą sobie z niemniej eklektyczną kuchnią regionu, w której nie brak wpływów austriackich i węgierskich.
Tacy producenci jak La Castalleda pokazują, że Collio to nie tylko mieszanka języków i kultur, ale także tradycji i nowoczesności. Czego nie ma w takim La Castelleda Sauvignon 2008? Jest wydłużona maceracja, jest dojrzewanie w dębie i stali, są rdzenne drożdże, jest utlenienie, które przywodzi na myśl oldskulowe, wytrawne tokaje szamorodni. Ale jest też nowoczesny sznyt, świeżość, mineralność, pikanteria, marakuja, suszone owoce, nuty maślane i solidna struktura. Jest tu echo gruzińskiego dziedzictwa, jest pomarańczowa awangarda i francuska barrique. Brakuje chyba tylko amerykańskiego dębu.
Czy w takim pomieszaniu z poplątaniem jest miejsce na ekspresję terroir? Pewnie nie, ale wino broni się bez tego. Kiedy zapomnimy o całym tym eklektyzmie, pozostanie bajeczny aromat i wciągający, wielopoziomowy smak. Zresztą tu idzie o środek Europy, a nie terroir. Ten pierwszy, jak wiadomo, z żadnym konkretnym (innego nie ma) terroir nie ma nic wspólnego. Jak pisze Claudio Magris, w końcu Friulijczyk z krwi i kości, “każdy punkt może stanowić centrum świata”. Idąc tym tropem, każdy kieliszek może stanowić środek Europy.
Źródło wina: zakup własny. Do dostania w Vini e Affini i Wine Corner (159 zł).